“Zachłanni” Magdaleny Żelazowskiej – recenzja powieści

Opublikowano 28 września 2014 w: Polecane książki | 3 komentarze

Otrzymałem egzemplarz recenzencki od debiutującej autorki – Magdaleny Żelazowskiej, mojej znajomej, której książka 8 października pojawia się w księgarniach. Powieść nosi tytuł “Zachłanni” i – jak widać na okładce – jest to „pierwsza powieść o pokoleniu słoików”.

Odwoływanie się do niedawnej przeszłości w powieści obyczajowej (a taką są „Zachłanni”) jest decyzją ryzykowną, o czym wspominał Amor Towles, autor „Dobrego wychowania”. Jak powiedział: wtedy wszystko ”podlega natychmiastowej weryfikacji. Każdy pamięta te czasy i każdy ma na ich temat opinię, czyta przez filtr własnego doświadczenia, ciągle wchodzi w dialog z wyborami pisarza”.

Podczas lektury„Zachłannych” momentów do dyskusji nie brakuje, szczególnie, że sama autorka (rocznik ’84) co chwila – ustami swoich bohaterów – porusza kolejny temat. Z jednej strony to dobrze, bo każdy z nas będzie się od razu odwoływał do swojego doświadczenia, z drugiej jednak strony czasami przez to sama opowieść spychana jest na dalszy plan.

„Zachłanni” – opis książki
Oto oficjalny opis: „Troje trzydziestolatków. Trzy marzenia. Trzy precyzyjnie opracowane plany, jak je zrealizować. Tytułowi „zachłanni” to tzw. Słoiki –  lokalni emigranci, jakich w Polsce tysiące. Przyjeżdżają do dużych miast po wykształcenie i lepszą przyszłość. Przeprowadzka oznacza dla nich nowe życie i konieczność zdobywania wszystkiego od początku: dachu nad głową, pracy i przyjaciół. Zawieszeni między miastem a rodzinnym domem odkrywają, że to, co dotąd znali i czego się nauczyli, nijak nie przystaje do nowej rzeczywistości. Żeby przetrwać, muszą być silni, ambitni i nigdy się nie poddawać. Są więc zachłanni – w dobrym i złym sensie”.

W skrócie – „Zachłanni” to opowieść o współczesnych problemach pokolenia z lat osiemdziesiątych, których wejście w okres zawodowy przypadło na pierwszą dekadę XXI wieku. Jak w każdym pokoleniu – niektórym się udaje, innym nie. Autorka skupia się tych ostatnich, którzy borykają się z realizacją swoich celów.

Żelazowska ma celne obserwacje i przemyślenia  i do tego umie je opisać barwnym językiem. Dzięki temu całość czyta się płynnie, choć w trakcie lektury natrafiamy na fragmenty, które w ogóle nie popychają akcji do przodu.


Podoba Ci się moje pisanie? Napisałem również powieść (do kupienia za ok. 12 zł): Porachunki - Wojciech Krusiński


Trudna sztuka skracania powieści
Rada dla wszystkich: wiem, że trudno skracać swoją opowieść, szczególnie, gdy te niepotrzebne fragmenty są dobrze napisane. Mam wrażenie, że tak też się stało w przypadku „Zachłannych”. Są sceny, które są plastycznie opisane, jednak zbędne dla głównej osi fabularnej. Czy w takim przypadku powinno się je usunąć?

Uważam, że tak – przecież czytelnik przewraca kolejną stronę, bo chce się dowiedzieć, co się stanie z bohaterami, a nie by poznać ich kolejne przemyślenia. Dlatego nie każcie mu czekać, choćby nie wiem jak były błyskotliwe nadmiarowe sceny.

Trzech głównych bohaterów = jedna opowieść
Wracając do „Zachłannych” – należy dać książce czas na „rozpędzenie się”, gdyż Paweł,  pierwszy główny bohater (narracja pierwszoosobowa), jest trudny do polubienia i przez to mu nie kibicowałem. Na szczęście im dalej, tym ciekawiej. Szczególnie, że pojawią się kolejne dwie główne bohaterki :-).

I co ważne – Żelazowska tak rozplanowała fabułę, że choć początkowo wydaje się, że poszczególne wątki są niezależne od siebie, pod koniec wszystko zaczyna się zazębiać i splatać ze sobą tak, że powstaje jedna opowieść, a nie trzy odrębne.

Wystrzegaj się publicystyki
Pisałem na wstępie, że czasami opowieść spychana jest na dalszy plan. Mam wrażenie, że to przede wszystkim problem powieści, które osadzane są we współczesnych czasach. Trudno bowiem powstrzymać się od skomentowania rzeczy, które nas denerwują, poruszają bądź śmieszą. Musimy jednak przefiltrować informacje, które mamy i wykorzystać tylko te, który pomogą nam w sprawnym i ciekawym poprowadzeniu akcji.

Jeśli tworzycie beletrystykę, a więc chcecie zająć czas czytelnika dobrą opowieścią, musicie wystrzegać się publicystyki. Jak już wielokrotnie wspominałem – najważniejsze są emocje. Z tego powodu o „Zachłannych” mam dwojaką opinię – z jednej strony jest to napisana barwnym językiem historia o współczesnych polskich trzydziestolatkach, z drugiej zbyt dużo publicystyki sprawia, że czasami nie miałem do czynienia z pełnowymiarowymi postaciami, lecz pewnymi „postawami” życiowymi, które mają coś pokazać. Widać to szczególnie w scenach opisujących spotkania bohaterów ze znajomymi, w których wszyscy mówią w ten sam sposób.

Ostatnia część książki sprawia, że historia nabiera różnych odcieni i dlatego uważam, że warto “Zachłannych” przeczytać. Szczególnie, że autorka porusza na tyle istotne i stale obecne w mediach tematy, że na pewno natkniecie się na wiele wzmianek o tej książce w różnych miejscach. Wyróbcie więc sobie własną opinię :-).  Szczególnie, że – wracając do słów Towlesa – czytając tę współczesną powieść każdy z was inaczej wejdzie z nią w dialog.

Informacje o książce “Zachłanni” – autor: Magdalena Żelazowska, wydawnictwo: Mira, liczba stron: 380, premiera: 8 października 2014. Cena: przegląd cen w e-sklepach poniżej.

O mnie:

Nazywam się Wojtek Krusiński i goodstory.pl to mój blog dotyczący pisarzy i trudnej, ale i fascynującej sztuki tworzenia ciekawych, wciągających opowieści. Więcej informacji znajdziesz na stronie kontaktowej.

Jeśli chcesz wspomóc ten blog, zachęcam do kupna mojej debiutanckiej powieści "Porachunki". Zobacz opis >

Prowadzę również serwis o podróżach PolskaZwiedza.pl, na którym dzielę się wrażeniami ze zwiedzania Polski i innych krajów świata. Zapraszam do odwiedzin!

3 komentarze

  1. Jeżeli tak niechętnie odnosi się pan do wszelkich opisów i prezentacji postaw, które nie popychają akcji do przodu, to czytając Manna czy Conrada musiał się pan strasznie nudzić:/

    • Przy “Czarodziejskiej górze” fakt, trochę się nudziłem :-), ale czytając “Lorda Jima” i “Jądro ciemności” nie. Obie powieści podobały mi się.
      I od razu wyjaśnię, dlaczego odnoszę się niechętnie do wszelkich opisów i prezentacji postaw. Z jednego powodu. Pisarz powinien postawę bohatera, jego poglądy na jakąś sprawę, zaprezentować poprzez działanie, a nie przemyślenia. Inaczej wychodzi publicystyka. Opisy również powinny przysłużyć się opowieści, a nie stanowić fragmenty, które nijak się mają do tego, co robi albo co musi zrobić dana postać.

    • Jeszcze dodam do swojego poprzedniego komentarza: przemyślenia bohatera nie mogą być oderwane od jego postawy. Jeśli bohater dochodzi do jakiegoś wniosku, powinien następnie na jego podstawie w jakiś sposób dostosować swoje zachowanie. Wtedy to jest spójne i mnie przekonuje, bowiem najbardziej interesuje mnie, co zrobi bohater w danej sytuacji, a nie tylko, co o niej myśli.

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *