Jeffery Deaver – ranking książek

Fot. garryknight/CC BY-SA 2.0/Flickr

Lubię twórczość Jeffery’ego Deavera, amerykańskiego pisarza thrillerów, gdyż za każdym razem wiem, że mogę spodziewać się naprawdę ciekawej, porządnie udokumentowanej oraz zaskakującej opowieści. Uważam, że każdy, kto chce napisać własny dreszczowiec albo szuka mistrzów gatunku, powinien sięgnąć po powieści tego autora.

Jeffery Deaver najbardziej jest znany dzięki powieści “Kolekcjoner kości” wydanej w 1997 roku, która dwa lata później została zekranizowana przez Phillipa Noyce’a pod tym samym tytułem z Denzelem Washingtonem i Angeliną Jolie w rolach głównych.

I to właśnie w tej książce Deaver zaprezentował nowego bohatera powieści kryminalnej, który na stałe zapisał się już w historii tego gatunku. Chodzi o postać Lincolna Rhyme’a – sparaliżowanego od szyi w dół genialnego nowojorskiego kryminalistyka, który w wyniku wypadku, prócz głowy, może poruszać tylko jednym palcem. Najlepsze książki Jeffery’ego Deavera w mojej opinii to właśnie powieści z Rhymem.

Czytaj dalej

“Panika” Jeffa Abbotta, czyli zwykła osoba w niezwykłych okolicznościach

Jeff Abbott to amerykański pisarz thrillerów, który w ‘Panice’ idealnie wykorzystał schemat: przeciętny człowiek zostaje nieoczekiwanie wplątany w niebezpieczną sytuację i zmuszony jest walczyć, by dowiedzieć się prawdy o tym, co zaszło, pokonać przeciwników i wrócić do normalności.

Autor poszedł jednak o krok dalej – tak wymyślił historię i bohaterów, by maksymalnie zacieśnić związki między nimi. I słusznie, bowiem jeśli jest to sprawa osobista, motywacja protagonisty bardziej nas przekonuje, dzięki temu też łatwiej nam wczuć się w jego odczucia (na zasadzie, a co by było gdyby to mój ojciec został porwany, czy też bym odważył się zrobić to samo co on?).

Nie muszą to być koniecznie więzy krwi, może to być przyjaciel, ukochana osoba, krewny – ważne, by nie była to kompletnie obca osoba. To samo tyczy się porywacza. Niech nie będzie on opisany na zasadzie „jest wariatem i przez przypadek wybrał akurat mojego tatę”. Porwanie powinno mieć nieoczekiwane, ale sensowne wyjaśnienie w późniejszym etapie rozwoju akcji. Tak, jak zrobił to Jeff Abbott.

Czytaj dalej

Dobra książka nie powstanie, jeżeli autor nie sympatyzuje z bohaterami swojej książki

Yrsa Sigurdardóttir/fot. Facebook

Tak twierdzi Yrsa Sigurdardóttir, islandzka autorka kryminałów i thrillerów, która w rozmowie z Krystyną Romanowską na łamach Wysokich Obcasów (nr 40/2013) opowiada m.in. o metodach swojej pracy, warsztacie pisarza i skandynawskiej literaturze kryminalnej.

Yrsa Sigurdardóttir jak na razie napisała osiem kryminałów, z czego sześć zostało już przetłumaczonych na język polski i wydanych przez Wydawnictwo Muza.

Jedna z ciekawszych uwag pisarki dotyczy motywacji czytelników kryminałów – dlaczego sięgając po powieść chcą się bać?

Czytaj dalej

“Gra Endera” – recenzja filmu i powieści

Pisarz Orson Scott Card stworzył ciekawą, zaskakującą i świetnie napisaną opowieść o chłopcu, który za sprawą swoich umiejętności wybija się ponad przeciętność. Reżyser Gavin Hood natomiast na bazie tej historii nakręcił przeciętny film science-fiction, który prócz kilku widowiskowych scen nie ma nic więcej do zaoferowania. A szkoda.

Powieść “Gra Endera” opowiada historię, którą pamięta się jeszcze wiele lat po lekturze, z kolei film “Gra Endera” to tylko prosta opowiastka o chłopcu, któremu wszyscy mówią, że jest wyjątkowy i tylko on może uratować świat.

Powinien to być film psychologiczny z elementami akcji – jest jednak na odwrót. Już samo reklamowanie go jako „Harry Potter w kosmosie” jest według mnie błędem, gdyż opowieść zawarta w “Grze Endera” Orsona Scotta Carda ma się nijak do cyklu o Harrym Potterze napisanym przez J. K. Rowling. Stwierdzenie, że „Potterowy Hogwart w Grze Endera zastępuje Szkoła Bojowa”, jakie pojawia się w opisie reklamującym film, dowodzi jak daleko jego twórcy odeszli od zamysłu oryginału.

Czytaj dalej

Emocje są najważniejsze

Fot. copyright (c) Istockphoto.com

Dlaczego sięgamy po powieści? Dla dobrej historii, która nas urzeknie, czasami rozbawi, przestraszy, wzruszy. Jednak to od umiejętności, talentu i wiedzy pisarza zależy, czy tak się faktycznie stanie.

Konstruując fabułę, rozbijając ją na konkretne sceny, określając punkty kulminacyjne, wymyślając antagonistę, protagonistę, postaci drugoplanowe, szlifując dialogi – na każdym etapie warto powtarzać sobie to proste stwierdzenie: „każda opowieść bazuje na emocjach”.

Są one motorem działania bohaterów. Nie możecie więc doprowadzić do sytuacji, że zabraknie ich w waszej książce albo zostaną one nieumiejętnie przedstawione (nie wystarczy bowiem napisać, że bohater jest np. zdenerwowany albo zdesperowany, by czytelnik w to uwierzył!).

Czytaj dalej