Nowe “Gwiezdne wojny” muszą mieć dobrą historię
Tak powiedziała Kathleen Kennedy, prezes Lucasfilm i doświadczona producentka filmowa, opowiadając nad czym teraz skupiają się twórcy siódmej części “Gwiezdnych Wojen”.
Reżyserem nowych “Gwiezdnych wojen” (premiera w przyszłym roku) jest J.J. Abrams, którego ostatnie dzieło niedawno mieliśmy okazję oglądać na ekranach kin – ” W ciemność: Star Trek”. Z kolei wśród zatrudnionych pisarzy jest m.in. Lawrence Kasdan, który świetnie zna “Gwiezdne wojny”, gdyż napisał scenariusz zarówno do “Imperium kontratakuje”, jak i do “Powrotu Jedi”! Na swoim koncie ma także m.in. scenariusz filmu ” Poszukiwacze zaginionej Arki”.
Warto poświęcić czas, by stworzyć dobrą historię
Kathleen Kennedy była uczestnikiem imprezy Star Wars Celebration Europe odbywającej się pod koniec lipca w Essen w Niemczech. I właśnie tam przyznała, że “opowieść i bohaterzy to wszystko, o czym teraz rozmawiamy” i dodała, że “mamy niezwykłą ekipę, która potrafi stworzyć fantastyczne efekty specjalne, ale jeśli nie będziemy mieli dobrej historii i postaci, same efekty nic nie znaczą”.
Dlatego zdaniem pani prezes ważne jest, by poświęcić czas i ciężko pracować nad stworzeniem wciągającej i wielowątkowej opowieści, która urzeknie widzów i przykuje ich uwagę. „Inaczej publiczność będzie miała wrażenie, że ogląda to samo raz za razem”.
Kennedy wie o czym mówi, gdyż od ponad trzydziestu lat pracuje w branży filmowej i jako producent pracowała już przy kilkudziesięciu filmach (np. “Powrót do przeszłości”, “A. I. Sztuczna inteligencja”, “Szósty zmysł”, “Ciekawy przypadek Benjamina Buttona” czy “Czas wojny”).
Całkowicie się z nią zgadzam. Bez scenarzystów, którzy stworzą wciągającą historię oraz bohaterów z krwi i kości, żadne efekty, chociażby miały kosztować 100 milionów dolarów, nie pomogą.
Efekty specjalne to jedynie dodatek
Dobrze, że tak wyraźnie powiedziała to Kathleen Kennedy. Może inni producenci blockbusterów również pójdą za jej przykładem, bo oglądając tegoroczne hity (jak chociażby nowy Superman, czyli „Człowiek ze stali” czy „Iron Man 3”) mam wrażenie, że zapomniano, iż najpierw powinna być opowieść, a dopiero potem efekty specjalne, a nie odwrotnie.
Polscy producenci też powinni zapamiętać słowa Kathleen Kennedy. Na pewno powstawałoby więcej ciekawych filmów. Trzeba tylko docenić scenarzystów i stworzyć im możliwości, by mogli skupić się na tym, co najważniejsze – na stworzeniu dobrej opowieści.
Ta historia jest powtórzeniem z poprzednich części. nie czuć już tego klimatu. Zawiodłam się na niej.
Zgadzam się. Opowieść zaprezentowana w “Przebudzeniu Mocy” nie porywa ani nie wzbudza emocji. Mam nadzieję, że kolejna część będzie lepsza.