Dobra opowieść: “Labirynt odbić” – Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko (lub Łukianienko – w zależności od polskiego wydawcy) należy do grona najpopularniejszych i najlepiej zarabiających współczesnych rosyjskich pisarzy. Ten autor licznych powieści science fiction, z zawodu psychiatra, w latach 90-tych został okrzyknięty w Rosji fenomenem literackim. I według mnie jest to określenie w pełni uzasadnione.
Lubię książki Łukjanienki. Szczególnie cykl “Nocny patrol” (przeczytajcie koniecznie!), a także m.in. „Jesienne wizyty” i „Labirynt odbić”, który – gdy czytałem go po raz pierwszy w 2002 roku – zrobił na mnie ogromne wrażenie.
„Labirynt odbić” pochodzi z 1997 roku i choć minęło już tyle lat i wiele się w świecie technologii zmieniło, dalej uważam, że jest to ciekawa i porządnie napisana opowieść, z dobrze skonstruowanym bohaterem i interesującą wizją świata.
Rzeczywista wirtualna rzeczywistość
Pomysł fabularny wydaje się banalny – okazuje się, że przez przypadek stworzono program, który pozwana na „wejście” do wirtualnej rzeczywistości. Wywołuje to rewolucję, która w krótkim czasie radykalnie zmienia cały świat. Koniec z prymitywnym graniem, polegającym na obserwowaniu akcji na monitorze – zamiast tego pojawia się Głębia, wirtualność całkowicie odczuwalna i dająca niewyobrażalne możliwości. Zaczynają tworzyć się przeróżne światy, np. oparte na „Władcy Pierścieni” J. R. R. Tolkiena, jak i wielkie metropolie oferujące na swoich ulicach dosłownie wszystko, czego gracz zapragnie.
Jest tylko jedno „ale” – użytkownik zatraca się w wirtualnym świecie, dlatego, by uchronić ludzi przed śmiercią, został wprowadzony mechanizm wylogowujący. Jest jednak grupa tzw. nurków (100 na całym świecie), która nigdy nie traci kontaktu z rzeczywistością i umie „wynurzać się” z Głębi samodzielnie. Dla nich Głębia traci cały swój urok, gdyż przebywają w niej ze świadomością, że wszystko to piksele, jedynie zbiory punkcików…
O wirtualnej rzeczywistości napisano wiele książek, jednak to, co spodobało mi się w powieści rosyjskiego pisarza to fakt, że Głębia nie jest dostępna tylko dla wybranych, lecz stanowi powszechne zjawisko. Obrazowo Głębia nie jest jak telefon komórkowy na początku lat dziewięćdziesiątych, lecz jak komórka w XXI wieku :-).
Gratka dla fanów „Dooma”
Czemu postanowiłem napisać akurat o „Labiryncie odbić”? Z dwóch powodów. Pierwszym jest klimat książki. Łukjanienko tak opisuje Głębię, że powoli odnosi się wrażenie, jakbyśmy sami tam byli i uczestniczyli w akcji. Poza tym naprawdę kusząca jest wizja świata, w którym można grać „tak naprawdę”. Pisarz nawiązuje m.in. do gry „Doom”. Ile osób ją jeszcze pamięta? Ilu obecnych czytelników powieści w ogóle w nią grało? Czytając powieść, w której opisywany jest ten słynny, dobrze mi znany FPS, bawiłem się świetnie. Jakże jednak zmienił się świat gier od tego czasu!
Wystarczy wspomnieć „Grand Theft Auto V” („GTA V”), kolejną część bestsellerowej gangsterskiej serii, której premiera odbyła się 17 września i pierwszego dnia zarobiła zawrotną sumę 800 mln dolarów. Realizm, grafika, efekty specjalne – nie sądzę, by Łukjanienko podejrzewał, że technologia aż tak pójdzie naprzód. Czy osoby znające bardziej takie gry, jak „Crysis 3”, „Call of Duty: Black Ops II” czy „Far Cry 3”, a które nigdy nie grały np. w „Wolfensteina”, „Heretica” bądź „Dooma” poczują klimat książki? Mam nadzieję, że tak.
Jak pisać o rozwoju technologii?
Drugim powodem, dla którego piszę o „Labiryncie odbić” jest sposób opisywania rozwoju technologicznego. Pokazywanie jak komputery czy rozwój nauki wpłynie na nasze życie jest kuszące, ale jednocześnie niebezpieczne, gdyż autor może tylko bazować na wiedzy z chwili, gdy powieść pisze. Logiczne, prawda? Jednak po latach nikt już nie pamięta, kiedy powstała książka i przez to świat w niej opisany poprzez szczegóły techniczne znane pisarzowi (chociażby wielkość pamięci RAM) może śmieszyć i niepotrzebnie skupiać uwagę czytelnika na nieistotnych detalach.
Mam wrażenie, że w dużej mierze to właśnie spotkało dzieło Łukjanienki, którego ostatnie polskie wydanie pochodzi z 2009 roku, a więc po niesamowitym rozwoju komputerów, upowszechnieniu się internetu czy ogromnym sukcesie trylogii „Matrix” , która zmieniła nasze pojmowanie wirtualnej rzeczywistości.
Szkoda, że tak się dzieje, ponieważ rosyjski pisarz stworzył tak poruszającą, głęboką i sugestywną wizję powszechnej wirtualnej rzeczywistości, że kilka nieaktualnych już szczegółów nie powinno psuć odbioru całej książki. Dlatego warto przeczytać „Labirynt odbić” Siergieja Łukjanienko – to niewątpliwie ciekawa opowieść, o której łatwo nie zapomnicie!
A jeśli sami będzie tworzyć powieść science-fiction pamiętajcie, by nie skupiać się za bardzo na detalach technicznych ani nie podawać konkretnej daty, w której umieszczacie swój świat (chyba, że wybiegacie przynajmniej kilkadziesiąt lat do przodu). Bezpieczniej napisać „w niedalekiej przyszłości”, co będzie zawsze aktualne :-).