Dobra książka nie powstanie, jeżeli autor nie sympatyzuje z bohaterami swojej książki
Tak twierdzi Yrsa Sigurdardóttir, islandzka autorka kryminałów i thrillerów, która w rozmowie z Krystyną Romanowską na łamach Wysokich Obcasów (nr 40/2013) opowiada m.in. o metodach swojej pracy, warsztacie pisarza i skandynawskiej literaturze kryminalnej.
Yrsa Sigurdardóttir jak na razie napisała osiem kryminałów, z czego sześć zostało już przetłumaczonych na język polski i wydanych przez Wydawnictwo Muza.
Jedna z ciekawszych uwag pisarki dotyczy motywacji czytelników kryminałów – dlaczego sięgając po powieść chcą się bać?
Sigurdardóttir uważa, że „w dosyć bezpiecznym świecie, w którym żyjemy, jedną ze straszniejszych rzeczy, jaka może się nam przytrafić, jest przegrana na loterii, zawirusowanie komputera albo mandat za złe parkowanie. Dlatego wierzę, że ludzie czasem chcą doświadczyć prawdziwego pierwotnego lęku. To tak jak z rollercoasterem. Płacą za to, żeby się porządnie przerazić, a potem wracają do swojego spokojnego, przewidywalnego świata. To zdrowe – trochę się pobać i zdać sobie sprawę z tego, jakimi szczęściarzami jesteśmy, siedząc w domu z książką na kolanach”.
Od razu przypomniały mi się słowa Dwighta V. Swaina, który w podręczniku „Warsztat pisarza. Jak pisać, żeby publikować”, napisał, że „tęsknimy za przyspieszonym biciem serca, wyostrzonymi zmysłami, większą intensywnością barw”. Czytelnik szuka napięcia, które „jest mu potrzebne, żeby poczuł że żyje”. Obszerniej o tym zagadnieniu piszę w tekście „Emocje są najważniejsze”.
Pisarz – zawód, w którym nikt cię nie zastąpi
Yrsa Sigurdardóttir z wykształcenia jest inżynierem budowlanym i wciąż pracuje w swoim zawodzie. Na pytanie „co ostatnio zbudowała” odpowiada, że „skończyła niedawno pracę nad konstrukcją dwóch elektrowni geotermalnych na północy Islandii”.
Pisarka porównuje oba swoje zawody i mówi: “Gdybym miała powiedzieć, z czego jestem bardziej dumna – z mojej pracy inżyniera czy z książek – odpowiedziałabym, że z książek. Jeżeli np. jutro powiedziałabym: “Rzucam pracę” – na moje miejsce na budowie znaleziono by kogoś, kto lepiej lub gorzej, ale by moją pracę wykonał. Powieści są czymś bardziej unikalnym – to mój własny głos, tutaj nie da się znaleźć zastępstwa”.
To jest właśnie piękno tego zawodu. Napisanej przez was powieści nikt inny by nie napisał. Owszem, mógłby stworzyć podobną fabułę, zaprezentować zbliżonych bohaterów, ale nie ma szans, by była to identyczna książka. Liczy się wasza wyobraźnia, styl pisania i sposób opowiadania historii. Jeśli macie chwile zwątpienia i nie chce wam się zabrać do pisania, warto sobie o tym przypomnieć. Jeśli wy nie przelejecie na papier waszej opowieści, nikt inny tego nie zrobi.
Polub swoich bohaterów
“Na czym polega fenomen skandynawskiej literatury kryminalnej, w której zakochał się właściwie cały świat?” – pyta Krystyna Romanowska.
„Myślę, że jednym z powodów jest zaskoczenie: ‘O, w takim uporządkowanym, opiekuńczym, spokojnym, wręcz perfekcyjnym kraju jak Szwecja/Norwegia/Finlandia/Islandia zdarzają się takie potworne rzeczy?’. To wydaje się wręcz niemożliwe i dlatego jest takie ciekawe” – odpowiada Sigurdardóttir i dodaje: „Zabrzmi to być może cynicznie, ale krew na białym skandynawskim śniegu jest o wiele bardziej atrakcyjna niż w górach Afganistanu. I dlatego moim zdaniem ludzie lubią ten rodzaj literatury. Myślę jednak, że dobra książka nie powstanie, jeżeli autor nie czuje łączności i nie sympatyzuje z bohaterami swojej książki, nawet z tymi, którym zadaje ból”.
Zrób research
Do pisania należy się przygotować, zebrać informacje, o czym mówił m.in. Tom Clancy, kiedy tłumaczył sukces swoich powieści (przeczytajcie więcej o metodach pracy Toma Clancy’ego).
Podobnie do tematu podeszła Sigurdardóttir. Na stwierdzenie Romanowskiej, że w „ostatniej książce ‘Statek śmierci’ wyraźnie widać, jak wiele pracy musiała pani włożyć w zbieranie materiałów o katastrofach statków, ale także całego „okołookrętowego rzemiosła”, pisarka odpowiedziała, że zawsze jeździ do miejsc, o których pisze w swoich książkach.
„Google Maps mi nie wystarcza, muszę widzieć obraz trójwymiarowo, tylko wtedy jestem w stanie dobrze go opisać. Rozmawiam z ludźmi, zbieram historie, słucham, notuję. Ale staram się nie wchodzić zbyt głęboko w szczegóły, znam swoją miarę. Gdybym rozpędziła się w szukaniu detali, nie dałabym rady nic napisać” – mówi autorka takich powieści jak „Spójrz na mnie”, „Pamiętam cię” czy „Lód w żyłach”.
Cały obszerny wywiad zatytułowany “Dzika dziewczyna z pustkowia ” dostępny jest na stronie “Wysokich Obcasów”. Zachęcam do lektury.
Mam wrażenie, że Yrsa na każdym zdjęciu wygląda inaczej…:)
Czytałam “Weź moją duszę”, “Lód w żyłach” i “Pamiętam cię” spoza cyklu kryminalnego z Thorą. Autorka ani razu mnie nie zawiodła, choć już przy ostatniej książce na początku bałam się, że trafiłam na sztampowy horror – ale nic mylnego. Dało się wyprzedzić pewne fakty, znając dwustronny tok narracji, ale całość jest jak najbardziej zaskakująca i silnie oddziałująca. Poza tym lubię postać wnikliwej prawniczki, wytrwałej, znajomość ludzkich charakterów u Yrsy i tak skonstruowaną fabułę, że nie wiadomo kiedy można spodziewać się twista. Będę kontynuować poznawanie jej książek.
Fakt, na niektórych zdjęciach w ogóle trudno ją rozpoznać, przykładem jest chociażby jej zdjęcie w Wikipedii. Lubię powieści o prawnikach, dlatego cieszę się, że mam kolejnego autora do czytania w tym temacie :). Mam też nadzieję, że Muza przetłumaczy i szybko wyda również jej ostatnią książkę – “Kuldi”.