“Jestem pisarzem” – powód do dumy
Wyobraźcie sobie taką sytuację: trwa przyjęcie, stoicie wśród grona nowych osób, miło rozmawiacie, aż w końcu ktoś rzuca pytanie, kto czym się zajmuje. Padają odpowiedzi: “jestem prawnikiem”, “pracuję w banku”, “projektuje gry komputerowe”, “tworzę strony internetowe”, “prowadzę własną firmę reklamową”. Przychodzi wasza kolej i… chcielibyście powiedzieć “jestem powieściopisarzem”?
Obszernej odpowiedzi na to pytanie udziela Agnieszka Wolny-Hamkało, urodzona w 1979 roku poetka i publicystka, na łamach „Wysokich Obcasów” (nr 15/2013), mówiąc w ten sposób:
“Myślę, że samo pisanie jest już jakąś formą nonkonformizmu. To jest jednak rezygnacja z pieniędzy, powiedzmy sobie szczerze. A chętnie bym miała pieniądze, jadła dobre jedzenie w restauracji, jeździła taksówką i kupowała sobie płyty i wielkie, błyszczące kolczyki. To jednak wymaga sporego uporu – konsekwentne zajmowanie się czymś, co jest towarem absolutnie zbędnym, nieprzynoszącym ani prestiżu społecznego, ani pieniędzy. Ani to praca, ani hobby. I jakieś to dwuznaczne. No bo powiedzieć poważnie zdanie: “Jestem poetką”, “Jestem pisarką” – to jednak jakiś wstyd. Rozmówca patrzy na ciebie z mieszaniną pobłażliwości i rozbawienia: “Nie no, ale poważnie, czym się NAPRAWDĘ zajmujesz?”. No więc jesteś leniem, leserem, postacią zbędną z perspektywy społecznej. Nikt nie chce twojego towaru kupić, a towar wymaga poświęceń, jest żarłoczny, pasożytuje na tobie i chce, żebyś mu się w całości oddał. Łatwo popaść w zgorzknienie albo syndrom nieodczytanego geniuszu. Więc warto patrzeć na to wszystko trzeźwo, bez patosu i zbędnego romantyzmu. Nie robić z tego sprawy”.
Całą interesującą opowieść Agnieszki Wolny-Hamkało o swoim życiu (wysłuchał Jarosław Mikołajewski) znajdziecie na stronie Wysokieobcasy.pl.
Słowa Wolny-Hamkało korespondują z artykułem Edwina Bendyka z „Polityki”, o którym wspominam w tekście „Czy pisarz w Polsce to zawód na pełen etat?”.
Jeśli myślicie o zostaniu pisarzem, musicie wiedzieć, że czeka was ciężka i samotna praca, za którą w dodatku możecie nigdy nie otrzymać solidnego wynagrodzenia. Jeśli jednak to wasza pasja, nie zniechęcajcie się. Piszcie. Nie myślcie, co będzie później, czy sprzedacie książkę, czy na niej zarobicie, itd. Po prostu piszcie.
Potem zredagujcie tekst (nigdy nie pomijajcie tego punktu), a następnie – gdy dalej będziecie zadowoleni z opowiedzianej historii – spróbujcie zainteresować swoim dziełem jakieś wydawnictwo albo samemu je wydajcie. Ważne jednak byście cały czas byli zdeterminowali doprowadzić swoją opowieść do końca.
Dziękuję za ten wpis! Zrobił mi w głowie porządek. Poddałam się ostatnio zwątpieniu: po co pisać, skoro dzisiaj, w świecie nadmiaru, trzeba stoczyć walkę, żeby ktoś chciał potem nasz tekst przeczytać? Ale o to będę martwić się później. Najpierw trzeba opowiedzieć historię i dać jej szansę. Jeśli będzie dobra, zacznie żyć własnym życiem. Skoro pisanie jest moją pasją i lubię to robić, to i tak mój czas nie będzie stracony.
Autorowi bloga życzę wytrwałości i czekam na kolejne wpisy!
Dziękuję za komentarz i życzę powodzenia w dalszym pisaniu – warto swoją opowieść doprowadzić do końca! A potem kolejną :)