Jakie imiona nadać swoim postaciom?
Wybór imienia dla głównego bohatera, jak również dla pozostałych osób pojawiających się w waszej opowieści, z pozoru wydaje się łatwy. Warto jednak poświęcić więcej uwagi temu procesowi i wybrać przemyślane imię. Z kilku powodów.
Od razu zastrzegę, że nie zamierzam rozważać tutaj wpływu twórczości J. R.R. Tolkiena czy Roberta E. Howarda na kolejnych pisarzy fantasy, którzy zaczęli wymyślać podobnie brzmiące imiona. Chodzi mi bowiem o bardziej generalne uwagi, które – mam nadzieję – pozwolą wam uniknąć niespodzianek czy wręcz przykrości w przyszłości.
Czemu przykrości? Oto historia, która wydarzyła się naprawdę w jednej z redakcji, z którą współpracowałem. Pewna dziennikarka napisała reportaż o psychologu, ale ponieważ chodziło jej o nagłośnienie problemu, a nie krytykę konkretnej osoby i nie chcąc narazić się na pozew o zniesławienie nie podała jego nazwiska, lecz wymyśliła fikcyjne dane. Nie zrobiła jednak podstawowej rzeczy – nie sprawdziła „zmienionych danych” w Google.
Jak uniknąć wpadki przy nadawaniu imion postaciom?
Gdy już będziecie ostatecznie pewni, że tak chcecie nazwać bohatera, po prostu wpiszcie wybrane dla niego imię i nazwisko w wyszukiwarce i zobaczcie, jakie wyniki się pojawią. Jeśli zobaczycie, że jest taka osoba – wymyślajcie dalej.
W przypadku wspomnianej dziennikarki – miała ona podwójnego pecha. Nie dość, że taka osoba naprawdę istniała, to jeszcze uprawiała ten sam zawód, co bohater jej tekstu! Finał jest łatwy do przewidzenia, prawda? Do redakcji wpłynęło żądanie sprostowania i przeprosin. Gazeta oczywiście spełniła żądanie. Można było temu zapobiec, dlatego tak ważny jest research.
Imiona w powieściach fantasy
Dla J.R.R. Tolkiena, językoznawcy i lingwisty, imiona, które nosiły jego postaci nie były przypadkowe, lecz odzwierciedlały ich charakter i związane były ze środowiskiem, z którego się wywodziły. Oczywiście nie zachęcam od razu do tworzenia własnego języka :-), lecz do wymyślenia takich imion, które nie byłyby ewidentnym zapożyczeniem z któregoś uniwersum.
Niektórzy pisarze korzystają z generatorów imion online, ale jeśli zaliczacie się do tego grona, to po pierwsze – zmodyfikujcie je potem, a nie przepisujcie, jak leci. A po drugie – sprawdźcie w Google, czy już takie imię gdzieś nie występuje.
Praktyczne aspekty
Wybór imion ma znaczenie nie tylko dla samej opowieści, bowiem, jak to mówią, papier jest cierpliwy. Możemy więc wymyślić sobie każde imię, choćby nie wiem jak pokręcone. Jednak musicie zdawać sobie sprawę, że istnieje szansa, iż wasza powieść będzie czytana na głos. Wydawnictwo może wręcz zainwestować w nagranie profesjonalnego audiobooka. I wtedy może pojawić się problem z wymówieniem poszczególnych imion.
Jako przykład podam Stephena Kinga, który pod koniec swojej książki „Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika” (zobacz recenzję) prezentuje dwa fragmenty swojej opowieści, którą ostatecznie znamy pod tytułem „1408”.
Pierwszy „jest całkowicie surowy, stworzony przy drzwiach zamkniętych – to opowieść pozbawiona ubrania, stojąca przed lustrem w skarpetkach i skąpej bieliźnie”. W tej wersji jeden z bohaterów nazywa się Ostermeyer. W tym samym fragmencie, ale już po pierwszej redakcji, „w ubraniu, z ułożonymi włosami, może nawet kropelką wody kolońskiej”, ta sama postać nazywa się już Olin. Dlaczego?
Stephen King wyjaśnia, że „Ostermeyer to długie i nadęte nazwisko. Zmieniając je na Olin, jednym puknięciem w klawisz skróciłem opowiadanie o prawie piętnaście wierszy. Poza tym, kończąc >1408<, wiedziałem już, że prawdopodobnie wejdzie do zbioru moich tekstów na kasetach. Sam miałem je czytać i nie zamierzałem siedzieć cały dzień w dusznej kabinie w studio i powtarzać >Ostermeyer, Ostermeyer, Ostermeyer<. Dlatego zmieniłem to”.
Polskie imiona
Na koniec kilka słów o imionach w powieściach osadzonych w polskich realiach. Mam wrażenie, że panuje awersja do wykorzystywania popularnych imion, jak Krzysiek, Paweł, Kaśka, Aneta, itp., że zamiast tego twórcy wertują spis imion w poszukiwaniu tych rzadko używanych.
Domyślam się, że wynika to z chęci, by bohater wyróżniał się na tle innych. Jeśli chodzi o protagonistę – pełna zgoda, dobrze, by się wyróżniał. Wtedy łatwiej go zapamiętać. Ale jeśli wszyscy mężczyźni mają mniej popularne imiona typu Alin, Dobiesław, Eustachy, Modest, Renald czy Sykstus i do tego spotykają się z Eligią, Ksenią, Mirabelą, Rachelą, Wierą czy Zoją, to już moim zdaniem przesada.
Jak uważacie?
Dla mnie to akurat bardzo ważne – nie tylko imiona, ale wszelkie nazwy własne, takie jak nazwy geograficzne, nazwy firm itd. Czasami tworzę sobie iniona i nazwuska korzystając z zsymboliki inicjałów (jeśli przykładowo postać ma jakąś cechę realnie istniejącej osoby), także wszelkie liczby, czy to daty, czy coś innego – nigdy nie są przypadkowe, tylko też podopożadkowane mojej prywatnej symbolice. I choć dla czytelnika nie ma większego znaczenia pod jakim numerem mieszka postać, to autor w tym wypadku sam dla siebie sobie wybiera taki numer, żeby “się kojarzył”.
Ważne tylko, by pamiętać co się już użyło, by w kolejnych historiach nie powtarzać np. tego numeru pod którym mieszka postać :-)
jakie imie wymyślić bohaterom ksiażki
Takie, które uważasz, że najlepiej pasuje do danej postaci. Spróbuj np. w ten sposób do tego podejść: jeśli masz już charakterystykę bohatera, przeczytaj ją na głos, a potem wypowiedź imię, które dla niego masz.
Ja zawsze sprawdzam imię i nazwisko w Google, więc przyłączam się do rady – róbcie to.