Co powinna zawierać umowa z wydawnictwem?

Opublikowano 15 września 2013 w: Porady | 4 komentarze

Fot. copyright (c) 123RF Stock Photos

Napisaliście powieść, zredagowaliście ją i wysłaliście do różnych wydawnictw. Po pewnym czasie jedno z nich odpowiedziało i chce z wami podpisać umowę. Świetna wiadomość! Zadbajcie jednak o swoje interesy.

Przed podpisaniem umowy, najlepiej poprosić osobę z wydawnictwa, by najpierw przesłała wam jej projekt. Chodzi o to, by uniknąć sytuacji, że pierwszy raz widzicie dokument dopiero na spotkaniu. Dzięki temu będziecie mogli na spokojnie przeanalizować warunki umowy i skonsultować jej treść z prawnikiem, najlepiej takim, który zna się na prawie autorskim.

Najgorsze, co możecie zrobić, to podpisać umowę bez sprawdzenia, czy wszystko jest z nią w porządku z punktu widzenia waszych interesów. Dlaczego? Ponieważ umowa to dwustronne porozumienie, po którego podpisaniu wszelkie postanowienia w nim zawarte są obowiązujące. Nie ma zatem później tłumaczenia, że czegoś nie zrozumieliście albo interpretowaliście to w inny sposób i dlatego nie zgadzacie się na coś. Na zgłaszanie wątpliwości i negocjacje warunków jest czas przed podpisaniem umowy.

Nawet korzystając z usług prawnika warto zdawać sobie sprawę, na co zwracać uwagę w umowie z wydawnictwem.

Słowo klucz: licencja
Nie ma jakiegoś uniwersalnego wzoru umowy z wydawnictwem, która sprawdzi się w każdej sytuacji. Wszystko bowiem zależy od tego, czego dana strona chce i co jest dla niej najważniejsze. Umowa powinna być w formie pisemnej – niby coś oczywistego, ale warto wspomnieć.

Z punktu widzenia autora najlepsza jest umowa licencyjna, która określa m.in. w jakim czasie, w ilu wydaniach, na jakim terytorium, w jakiej oprawie, na jakich polach eksploatacji, a nawet w jakim nakładzie przekazujcie wydawcy prawa do waszego utworu. Każde przekroczenie określonych ram (np. konieczność zwiększenia nakładu) wymaga aneksu do umowy. Tym samym możecie w tym momencie negocjować np. wyższe honorarium (bo powieść okazała się popularniejsza niż ktokolwiek zakładał).

Prawo do udzielania sublicencji podmiotom trzecim – to kwesta, którą też należy uregulować w umowie. Czy się na to zgadzacie, a jeśli tak, to na jakich warunkach? Oczywiście wydawca może udzielić sublicencji jedynie w obszarach, do których sam uzyskał prawa. Czyli jeśli zgodziliście się tylko na opublikowanie książki w twardej oprawie, nie może sprzedać praw do miękkiego wydania.


Podoba Ci się moje pisanie? Napisałem również powieść (do kupienia za ok. 12 zł): Porachunki - Wojciech Krusiński


Jeśli zobaczycie w umowie, że przekazuje prawa do dzieła na wyłączność – to raczej standard. Teoretycznie możecie umówić się inaczej, czyli że zachowacie możliwość wydania książki także i u innego wydawnictwa, ale nie sądzę, by wydawnictwo z ochotą zainwestowało środki w wydanie waszej powieść bez gwarancji, że ma na nią wyłączność.

Kto ma mieć autorskie prawa majątkowe do utworu?
Z punktu widzenia wydawnictwa lepiej jest, gdy w umowie przekażecie swoje autorskie prawa majątkowe do waszego dzieła wydawcy. Dacie mu tym samym wyłączne i nieograniczone prawo do dysponowania waszą powieścią. Wtedy otrzymacie zapłatę tylko raz – za przeniesienie praw – nie zaś każdorazowo, gdy wydawnictwo będzie chciało zrobić coś „nowego”.
Dlatego lepiej nie podpisywać tak skonstruowanych umów, gdzie wydawnictwo nabywa prawa majątkowe do dzieła na każdym polu eksploatacji, bez żadnych ograniczeń, wraz z prawem do korzystania z praw zależnych.

Co to w praktyce oznacza? Jeśli wasza książka spodoba się jakiemuś reżyserowi albo producentowi i będzie chciał zrobić na jej podstawie film, zwróci się do dysponenta praw zależnych. Jeśli zagraniczne wydawnictwo zechce zrobić przekład waszej powieści – zrobi to samo. I wydawnictwo te prawa sprzeda, ale wy już żadnego dodatkowego honorarium nie otrzymacie.

Pamiętajcie, by prawa zależne pozostawały zawsze przy was i udzielajcie tylko i wyłącznie licencji na wydanie waszej powieści. Nie pozbywajcie się praw majątkowych do niej.
Oczywiście, wszystko powyższe dotyczy autorskich praw majątkowych, te bowiem można przekazać komuś innemu. Z kolei autorskie prawa osobiste są niezbywalne i nikt nie może was pozbawić prawa do podpisania swojego dzieła wybranym pseudonimem czy prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Wydawnictwo bez waszej zgody nie może również ingerować w utwór, np. zmieniając kolejność rozdziałów czy wyrzucając niektóre.

Pamiętaj o honorarium
Skupiając się na swoich prawach, nie zapomnijcie o wynagrodzeniu :). W umowie musi być jasno określona wysokość lub sposób obliczenia wysokości wynagrodzenia oraz sposób zapłaty – czy jest ono jednorazowe czy też np. procentowe od każdego egzemplarza. Albo jedno i drugie. Bez względu na sposób, wszystko musi być precyzyjne opisane, czyli ile wynosi wasze honorarium, co  dokładnie obejmuje, w jaki sposób będzie przekazane, w jakim terminie i czy są kary za opóźnienie. W przypadku procentu – od jakiej kwoty/ceny egzemplarza jest wyliczany, kiedy i za jaki okres czasu będzie wypłacane honorarium, w jaki sposób, itp.

Daty są niezwykle istotne. Pamiętam ze studiów, jak jeden z wykładowców opowiedział historię pewnego pisarza, który po podpisaniu umowy bezskutecznie czekał na honorarium. Okazało się bowiem, że autor przeoczył fakt, iż w umowie nie zawarto informacji, kiedy dokładnie wydawnictwo ma przelać pieniądze na  jego konto. W końcu, po poradzeniu się prawnika, dowiedział się, że jeżeli nie wezwie wydawnictwa do zapłaty wynagrodzenia w oznaczonym terminie, to nigdy nie stanie się ono wymagalne, a więc nie tylko nie dostanie pieniędzy, ale też odsetek…

O mnie:

Nazywam się Wojtek Krusiński i goodstory.pl to mój blog dotyczący pisarzy i trudnej, ale i fascynującej sztuki tworzenia ciekawych, wciągających opowieści. Więcej informacji znajdziesz na stronie kontaktowej.

Jeśli chcesz wspomóc ten blog, zachęcam do kupna mojej debiutanckiej powieści "Porachunki". Zobacz opis >

Prowadzę również serwis o podróżach PolskaZwiedza.pl, na którym dzielę się wrażeniami ze zwiedzania Polski i innych krajów świata. Zapraszam do odwiedzin!

4 komentarze

  1. Zawarłam z wydawnictwem umowę na wydanie w ciągu roku książki i krótko po wpłaceniu zadatku instytucja przestała się kontaktować. Jestem w kropce i mnie wiem co mam myśleć. Zmieniła stronę internetową i doczytałam się również że nie kontaktuje się z innymi autorami. Podejrzewam oszustwo. Jestem zagubiona czekać czy wystąpić z odmową?

    • Przykra sytuacja. Chyba należało by zacząć jednak od wezwania do zwrotu zadatku, jeżeli to wydawnictwo już się nie wywiązało z jakiegoś swojego zobowiązania (sam brak kontaktu to zazwyczaj za mało, żeby uznać, iż doszło do nienależytego wykonania umowy. Jeżeli z ich winy rezygnuje Pani ze współpracy to zaliczkę powinni zwrócić we wpłaconej wysokości, a zadatek w podwójnej wysokości. Wezwanie należy wysłać na ich adres, można też dodatkowo skan mailem.

  2. Ciekawy artykuł. Rodzi mi się jednak takie pytanie. Jeśli wydawca ma prawa do książki na okres 5 lat. To czy po tym okresie musi zutylizować niesprzedany nakład czy może go dalej sprzedawać a nie może tylko drukować nowych nakładów?

    • Cześć, dzięki. Co do pytania – istotne jest tutaj jak umowa jest skonstruowana. Bo prócz czasu, czyli przykładowy okres 5 lat wyłączności, umowa powinna mieć również sprecyzowany nakład, liczbę dodruków. Uważam, że raz wydrukowany nakład Wydawca może dalej sprzedawać, gdyż na podstawie tej umowy został on wydrukowany. Ale znów – taka sytuacja również powinna być opisana w umowie, by zabezpieczyć kwestię chociażby dalszego rozliczania się Wydawnictwa z Autorem po wygaśnięciu umowy, podczas gdy książka jest dalej w sprzedaży. Dlatego przed podpisaniem umowy warto porozmawiać o szczegółach z prawnikiem :-)

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *