Jak wygląda rynek wydawniczy w Polsce?
Przy okazji niedawnych Targów Książki, które odbyły się na Stadionie Narodowym w Warszawie, w tygodniu “Uważam Rze. Inaczej pisany” (nr 19) pojawił się artykuł Agnieszki Niemojewskiej o rodzimym rynku wydawniczym. Autorka zadaje w nim pytanie: “czy w 38-milionowym kraju, w którym ponad połowa społeczeństwa nie czyta, opłaca się być wydawcą?”
Niemojewska najpierw podaje twarde dane: w 2012 roku działało ok. 2,5 wydawnictw, choć zarejestrowanych było 31 tysięcy. Jednak na rynku liczy się ok. 300 firm, które “wypełniają swoimi tytułami aż 98 proc. całego rynku wydawniczego”!
Jeszcze ciekawszy jest akapit o ilości wydawanych tytułów.
“W 2012 r. ukazało się 20 tys. nowych tytułów (co w przeliczeniu na milion mieszkańców daje 571 nowości). Dla porównania – w tym samym czasie w Niemczech wydano 93 tys. nowych tytułów (1138 n.t. na 1 mln mieszkańców), we Francji – 79 tys. (616), w Rosji – 123 tys. (735), a w Wielkiej Brytanii – 152 tys. (2459). Średni nakład wynosi ok. 5 tys. (pierwsze wydania to ok. 12 tys.)”
Skąd te dane? Jak podała Niemojewska, podczas pisania wykorzystała informacje zawarte w publikacjach: „Rynek książek w Polsce 2012”, Biblioteka Analiz; Piotr Bolek oraz „Stan i perspektywy rynku książki cyfrowej w Polsce”, 2012 r.
Moją uwagę najbardziej przykuł fragment rozpoczynający się od pytania “Co i jak się sprzedaje?”, w którym autorka opisuje hity sprzedaży w Polsce. Kiedyś – wiadomo: królował cały cykl o nastoletnim czarodzieju wymyślonym przez Brytyjkę J. K. Rowling zapoczątkowany powieścią „Harry Potter i Kamień Filozoficzny” w 1997 roku. Następnie Amerykanka Stephanie Meyer stworzyła Sagę “Zmierzch”, której kolejne części sprzedawały się jak ciepłe bułeczki.
Obie serie zostały sfilmowane i wsparte potężną machiną promocyjną, co przyczyniło się do jeszcze lepszych wyników sprzedaży samych książek.
Co ciekawe, widać pewną ewolucję na przestrzeni lat. Najpierw listy bestsellerów okupowały książki dla młodych czytelników. Potem dla nastolatków. Teraz natomiast króluje – jak na razie – trylogia dla kobiet autorstwa kolejnej Amerykanki E. L. James. Łącznie seria – a więc “Pięćdziesiąt twarzy Greya”, „Ciemniejsza strona Greya” oraz „Nowe oblicze Greya” – opisana na Merlinie jako “damskie porno, które odmieniło życie seksualne milionów kobiet”, na całym świecie sprzedała się w ponad 70 milionach egzemplarzy (dokładne dane). Przyznacie, że robi wrażenie?
Jak z kolei podaje Niemojewska – w styczniu tego roku trylogia James zajmowała trzy pierwsze miejsca najlepiej sprzedających się książek w Polsce!
Ciekawe jest to, co autorka pisze o polskich autorkach: Małgorzata Kalicińska i Katarzyna Grochola sprzedają swoje książki w nakładach przewyższających magiczną liczbę 100 tys. i tym samym zarabiają rocznie blisko milion złotych. I dorzuca “choć na razie spośród rodzimych pisarzy nie do pobicia jest Wojciech Cejrowski – np. jego „Gringo wśród dzikich plemion” przekroczył 300 tys. sprzedanych egzemplarzy, a dochody z wszystkich publikacji w 2010 r. sięgnęły 2 mln zł!”
Ale ważne są proporcje. I tutaj dla powieściopisarzy smutna informacja – “literatura popularna w Polsce to zaledwie 13 proc. rynku wydawniczego” – pisze Agnieszka Niemojewska. Reszta to poradniki i podręczniki.
Jednak – jak widać po Kalicińskiej czy Grocholi – i tak jest co ugryźć z wydawniczego tortu :)