Leszek Herman: Latarnia umarłych – recenzja książki
Byłem pod wrażeniem, gdy przeczytałem Sedinum, debiut Leszka Hermana. Jest to świetnie napisany thriller osadzony we współczesnym Szczecinie, w którym – jak się stopniowo okazuje – trójka bohaterów musi rozwikłać tajemnicę, która sięga kilku wieków wstecz. W Latarni umarłych, swojej kolejnej powieści, autor wykorzystał podobny pomysł.
Leszek Herman czasami jest określany polskim Danem Brownem. Jego „Sedinum” jest według mnie świetne – zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie tylko rośnie i tak przez 800 stron :)
Przy okazji można poznać mnóstwo ciekawych informacji odnośnie historii Szczecina. Całość została tak skonstruowana, że szczegóły historyczne czy architektoniczne nie dominują nad rozwojem głównej opowieści. Więcej o “Sedinum” możecie dowiedzieć się z mojej recenzji >.
Wspominam to wszystko, bowiem czytając „Latarnię umarłych” byłem zawiedziony, że tym razem autor postanowił wybić na pierwszy plan swoją wiedzę historyczną i skupić się na przeróżnych detalach. W tym przypadku do głosu dochodzi Leszek Herman architekt, którym jest w z wykształcenia i zawodu oraz miłośnik tajemnic historycznych niż rzemieślnik słowa, który powinien zadbać o odpowiednie tempo opowieści.
Sama historia jest intrygująca, jednak całość „rozkręca się” dopiero mniej więcej od połowy książki (powieść liczy 600 stron). Wcześniej poznajemy niepowiązane ze sobą epizody z życia przeróżnych bohaterów (jedni nurkują, drudzy czegoś szukają, inni męczą się w pracy i załatwiają swoje sprawy, które nie mają kompletnie żadnego znaczenia dla głównego wątku opowieści). Potem losy poszczególnych postaci splatają się ze sobą, jednak czytelnik musi uzbroić się w cierpliwość, by do tego dojść.
Doceniam wkład pracy Leszka Hermana w nasycenie powieści olbrzymią dawką faktów historycznych, jednak z punktu widzenia czytelnika, który chciałby wciągnąć się w opisywany świat tych „wstawek” jest za dużo i tylko, niestety, przeszkadzają (jeden losowy przykład: poświęcenie całej stronicy, by opisać tragiczny los chińskiego masowca Fu Shan Hai na Bałtyku, który jest największym statkiem, jaki kiedykolwiek zatonął na Bałtyku). Ciekawe? Oczywiście. Potrzebne w powieści? Nie.
Dlatego dalej każdemu i bez wyjątku polecam debiutancką powieść Leszka Hermana, czyli „Sedinum”, którą czyta się świetnie (zobacz, gdzie kupić najtaniej). Liczyłem na to, że kolejna powieść będzie miała porównywalny poziom. Jednak „Latarnia umarłych” tego oczekiwania nie spełnia. A szkoda, bo mam wrażenie, że wystarczyłaby przerobić nieco konstrukcję powieści i zastosować odpowiednie (choć domyślam się, że bolesne) cięcia, by wybić główną historię, zdynamizować akcję i wzbudzić emocje wśród czytelników. W ramach ćwiczenia warto przeanalizować tę powieść pod tym kątem.
Informacje o książce „Latania umarłych” – autor: Leszek Herman, wydawnictwo: Muza, liczba stron: 607.