Warsztat pisarza: jak stworzyć wiarygodny finał?

Opublikowano 15 lutego 2015 w: Porady | 2 komentarze

Fot. copyright (c) 123RF Stock Photos

Zdarza wam się, że czytając książkę lub oglądając film, zaczynacie kibicować nie głównemu bohaterowi, lecz jego przeciwnikowi? Albo w trakcie opowieści dochodzicie do wniosku, że protagonista powinien przegrać, a gdy będzie inaczej, to tylko dlatego, że tak chciał autor?

Jeżeli macie takie myśli, wynika to z błędów konstrukcyjnych fabuły. Co musi zrobić twórca, by to naprawić? Czasami wystarczy zrobić niewielką poprawkę w narracji, by zmienił się odbiór całości. Czytelnik ma bowiem z założenia kibicować głównemu bohaterami, przejmować się jego wyborami i czynami, by chciał dowiedzieć się, jak cała opowieść się skończy.

Wymaga to od pisarza przemyślenia nie tylko biografii bohatera (zobacz tekst: “Czy twój bohater ma CV?“), ale również poszczególnych scen, które uwypuklą najważniejsze cechy charakteru protagonisty i wyjaśnią jego cel i motywacje.

Deus ex machina, czyli jak popsuć opowieść
Zdarza się jednak, że nawet, gdy powyższa praca została wykonana, to i tak w trakcie historii sympatia przesuwa się na antagonistę i wszystko wskazuje na to, że powinien wygrać. Co wtedy robią twórcy, by pomóc protagoniście?

Niektórzy, zamiast poprawić narrację, uciekają się do zabiegu zwanego deus ex machina, dosłownie bóg z maszyny. W skrócie – pojęcie oznacza wprowadzenie nieoczekiwanego elementu, który rozwiązywał główny problem i popychał akcję do przodu. W naszym przypadku – dobry bohater, pomimo wszelkich oznak na niebie i ziemi, wygrywa.

Moim zdaniem to tylko szkodzi opowieści, dlatego zamiast tego powinniście zastanowić się, jak ją ulepszyć, by doszło do szczęśliwego finału. Czasami wystarczy wprowadzenie drobnej zmiany, by całość zyskała na wiarygodności. Drugie rozwiązanie jest trudniejsze – zrezygnujcie z happy endu, jeśli nijak nie możecie zmienić historii.

Dwa przykłady
Nie chcę wskazywać wielu tytułów, do których ma zastosowanie powyższe, by nie popsuć nikomu przyjemności z czytania bądź oglądania. Wiem jednak, że na przykładach najlepiej  coś pokazać, dlatego wyjaśnię o co mi chodzi na dwóch znanych filmach – „Rocky” z 1976 roku oraz „Wojownik” z 2011 roku.


Podoba Ci się moje pisanie? Napisałem również powieść (do kupienia za ok. 12 zł): Porachunki - Wojciech Krusiński


Chyba większość zna boksera o imieniu Robert Rocky Balboa granego przez Sylvestra Stallone, prawda? Pięściarz w pierwszej części dostaje niesamowitą szansę zmierzenia się z aktualnym mistrzem świata wagi ciężkiej Apollo Creedem. Podczas, gdy Apollo traktuje walkę jako wydarzenie medialne, Rocky intensywnie trenuje, by być w szczytowej formie.

Czy kibicujemy Rocky’emu? Oczywiście. Czy ma szansę wygrać? Twórcy starają się to uwiarygodnić – Włoski Ogier trenuje, Creed nie. Do tego – mistrz jest tak pewny siebie, że na początku walki nie jest skoncentrowany w 100% i tym samym daje się posłać na deski. Czyli podczas dalszej walki jest już osłabiony i tym samym szanse Rocky’ego wzrastają.

Chcemy, by Rocky wygrał? Jak najbardziej. Czy powinien? I tutaj właśnie twórcy stanęli na wysokości zadania – zdecydowali, że na punkty (choć niejednogłośnie) wygra Apollo Creed. Według mnie to dobre rozwiązanie, gdyż w filmie widać, że mistrz świata ma zarówno większe doświadczenie, jak i lepszą technikę.

Inaczej dzieje się w „Wojowniku”, który opowiada o dwóch skłóconych ze sobą braciach biorących udział w tym samym turnieju mieszanych sztuk walk (czyli MMA). Jest to ciekawy film, dobrze się go ogląda, jednak kończy się on – według mnie – wygraną nie tego brata. „Szczęśliwie mu się udało” – tak można podsumować finałową walkę, która jednak moim zdaniem psuje odbiór całości.

Bohater ma wpływ na zakończenie opowieści
Uważam, że wydarzenia przełomowe dla rozwoju fabuły powinny wynikać z zachowania bohatera. Co przez to dokładnie rozumiem, wyjaśniałem porównując tę samą scenę z powieści i serialu „Gra o tron” w tekście „Niech bohater ponosi konsekwencje swoich decyzji”.

W przypadku finału powinna obowiązywać ta sama zasada. Jeśli chcecie, by czytelnik poczuł się usatysfakcjonowany zakończeniem waszej historii, zadbajcie o to, by było ono wiarygodne i logiczne, także jeśli chodzi o zachowanie głównego bohatera.

Zadajcie sobie pytanie: czy bohater ma szanse wygrać, czy dzieje się tak tylko dlatego, że tak sobie zaplanowaliście? Co protagonista powinien zrobić, by zwiększyć swoją szansę na zwycięstwo? Co powinien umieć?

Prześledźcie opowieść i zobaczcie, co możecie przerobić, by zwiększyć jego szanse na wygraną. Nie musicie od razu przerabiać połowy książki, może się bowiem okazać, że nawet jeden akapit zrobi znaczącą różnicę w odbiorze całości.

A jeśli trzeba uśmiercić pozytywnego bohatera, zróbcie to, tak jak uczynił George R. R. Martin.

PS. Doskonałą ilustracją zmagania się z zakończeniem opowieści przez pisarza jest film „Przypadek Harolda Cricka” z 2006 r. (oryginalny tytuł “Stranger Than Fiction”). Polecam każdemu.
PS2. Na Amazon.com możecie kupić w wersji na Kindle książkę “The Elements of a Great Script: Rocky“.

O mnie:

Nazywam się Wojtek Krusiński i goodstory.pl to mój blog dotyczący pisarzy i trudnej, ale i fascynującej sztuki tworzenia ciekawych, wciągających opowieści. Więcej informacji znajdziesz na stronie kontaktowej.

Jeśli chcesz wspomóc ten blog, zachęcam do kupna mojej debiutanckiej powieści "Porachunki". Zobacz opis >

Prowadzę również serwis o podróżach PolskaZwiedza.pl, na którym dzielę się wrażeniami ze zwiedzania Polski i innych krajów świata. Zapraszam do odwiedzin!

2 komentarze

  1. Rtezygnacja z happy endu może wynikać niekoniecznie z tego, że nijak nie da się zakończyć inaczej, bo może być też całkiem świadomie podjętą decyzją.
    Nie ukrywam, że lubię zakończenia, które nie dą do końca rozstrzygnięte – choć ze wskazaniem w treści na takie, a nie inne rozwiązanie. Jednak przez to, że nie jest ono wyraźnie wyartykułowane – czytelnikowi pozostawia się cień nadziei, że może jednak potoczyłoo się inaczej (jeśli mowa o zakończeniu bez happy endu).

    • Takie otwarte zakończenia zdecydowanie dają sporo do myślenia :-) Ale musi to być opisane wiarygodnie, bez zaskakiwania czytelnika jakąś sceną, która zupełnie nie pasuje, ale “wpasowuje” się w oczekiwanie autora odnośnie finału.

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *