Jak zacząć powieść?
Zastanawiacie się w jaki sposób rozpocząć opowiadanie wymyślonej przez siebie historii? Są różne sposoby. Zapraszam do poznania trzech z nich.
W tym tekście nie będę wspominał o metodach pracy różnych pisarzy nad nową powieścią. Każdy pisarz musi sam dojść do tego, która metoda będzie dla niego najlepsza. Dla przykładu John Irving zawsze wymyśla najpierw ostatnie zdanie powieści, a następnie pisze według planu, z kolei Stephen King idzie na żywioł, tj. ma ogólny pomysł, siada i zaczyna pisać nie wiedząc, jak się skończy opowieść.
Tutaj chcę porozmawiać o momencie startowym opowieści, z którego zaczynacie wprowadzać czytelnika w swój świat. Chodzi zatem o pytanie: jaki będzie początek waszej książki?
W skrócie – można zacząć opowiadać historię od początku, środka i od końca. Proste, prawda? :-)
1. Od początku, czyli linearnie
W ten sposób zaczynacie od – umownie – punktu A i stopniowo przechodzicie przez kolejne litery aż do końca alfabetu. Czytelnik poznaje rozwój akcji bez żadnych przeskoków i retrospekcji.
W późniejszym momencie książki mogą pojawić się informacje z przeszłości, jednak w dużej mierze snujecie historię, w którą stopniowo coraz bardziej ma „wsiąknąć” czytelnik, bez dygresji i rozpraszania go pobocznymi tematami.
Dobrym przykładem są powieści, w których opisane są wydarzenia na przestrzeni całego życia bohatera, począwszy od jego dzieciństwa, jak to jest często w powieściach Johna Irvinga.
2. Od środka, czyli bohater rzucony w sam środek akcji
W tym wariancie nie budujemy stopniowo napięcia i nie przedstawiamy bohaterów oraz szerszego tła. Od razu przechodzimy do konkretów. Może być cokolwiek, np. niespodziewany telefon od matki, która prosi o natychmiastowe przybycie (np. „Panika”).
Tutaj liczy się akcja, dopiero potem autor wplata w wydarzenia retrospekcje, w których – albo poznajemy przeszłość głównego bohatera, by dowiedzieć się, jak to się stało, że znalazł się w takiej sytuacji, albo dowiadujemy się co takiego zaszło, że teraz protagonista musi zmierzyć się z jakimś problemem.
Autorzy stosują tę metodę, by od razu na pierwszych kilkunastu stronach na tyle zaciekawić czytelnika, by chciał czytać dalej (albo kupić książkę, jeśli zaczął przeglądać ją w księgarni ;-))
3. Od końca, czyli wiemy tylko, co się stało
Można wykorzystać ten sposób dwojako – albo faktycznie chronologicznie cofać się, np. starzec opowiada o swoim życiu aż dochodzi do najwcześniejszych lat, albo poprowadzić narrację w czasie teraźniejszym, który polega na rekonstruowaniu tego, co się wydarzyło wcześniej bez dodawania nowych informacji z przyszłości, tj. znamy skutek, musimy teraz dowiedzieć się, jaka była przyczyna.
W przypadku np. kryminałów może to polegać na tym, że od razu pokazujemy czytelnikowi scenę, w której policjanci zatrzymują mordercę. Pytanie brzmi: dlaczego w ogóle zabił?
Wybierz odpowiedni moment
Uważam, że sposób, w jaki „wciągniemy” czytelnika w opowieść i jak rozłożymy w niej kluczowe informacje ma istotne znaczenie dla odbioru całości. Gdy rozmawiam z kimś o narracji, przywołuję przykład dwóch powieści Dana Browna – „Kod Leonarda da Vinci” oraz „Anioły i demony”. Moim zdaniem fabularnie drugi tytuł jest ciekawszy, jednak akcja zbyt powoli nabiera rozpędu. Dlatego warsztatowo zdecydowanie lepszy jest „Kod…”, w którym pisarz najpierw zaczął od szybkiej akcji, a dopiero potem zacząć uzupełniać opowieść istotnymi informacjami, które czytelnik wręcz chce przeczytać, by zrozumieć główny konflikt.
W przypadku Dana Browna sprawdził się sposób nr 2. Ale oczywiście nie każdą powieść należy rozpoczynać od środka. Wszystko zależy od tego, co dokładnie chcecie opowieść. Warto się nad tym zastanowić, zanim zaczniecie pisać. Wtedy – jestem przekonany – będzie wam łatwiej poprowadzić narrację. Powodzenia!