Jak nie opisywać swoich bohaterów
Wpadła mi w ręce powieść, która od pierwszej strony pokazuje, jak pisarz nie powinien charakteryzować postaci. Powiem krótko – pisząc własną powieść nie róbcie tak, nie stosujcie porównań na wzór tych poniżej.
Tworzenie postaci, które zapadną w pamięć i sprawią, że przejmiemy się ich losem, jest trudnym zadaniem. Warto jednak poświęcić czas podczas zbierania informacji do swojej książki i rozpisać życiorysy głównych bohaterów. A potem należy umiejętnie zaprezentować je czytelnikom.
Bohater w akcji
Wielokrotnie już pisałem o tym, że najlepiej przedstawić postać poprzez działanie. Nic nie zyskacie pisząc, że „Adam jest odważny jak lew”. To nic nie znaczy. Lepiej zbudować scenę, w której będzie mógł wykazać się odwagą.
Co się dzieje, gdy autor nie stosuje się do tej zasady? Wtedy powstaje np. dzieło, którego tytułu nie zdradzę, gdyż nawet na taką promocję nie zasługuje, ale oto cytat z pierwszej strony: bohaterka była „smukła jak trzcinka, urodziwa jak lilia, młodzieńcza jak nimfa i twarda jak bardzo stary but”.
Przyznam, że „twarda jak bardzo stary but” jest plastycznym porównaniem :-) i pewnie będę go jeszcze długo pamiętał jako przykład, jak nie powinno się pisać…
Na tej samej stronie jest jeszcze taka perełka: „poczuła delikatne łaskotanie podniecenia gdzieś w okolicach pępka; nadusiła go z całej siły dłońmi i przemówiła bardzo kategorycznym tonem”. Po czym jej rozmówca „wzruszył ramionami w geście szczerej bezradności”. Ciekawe, jak wygląda fałszywa bezradność?
Płonąca głowa
Cała powieść zbudowana jest z takich zdań i męczyłem się czytając. Pocieszam się tym, że chociaż posłużyła mi za punkt wyjścia do tego tekstu. Nie dałem rady przeczytać książki do końca, bo choć sama historia wydawała się mieć potencjał, to odstręczająca była główna bohaterka, opisywana przez autora jako nudna, chorobliwie naiwna, pozbawiona charakteru i samokontroli brzydka, otyła, stara panna.
Taki naprawdę jest opis postaci! Stworzona została jako osoba, którą naprawdę trudno polubić, można najwyżej poczuć do niej litość (nawet nie współczucie). Ciekawi mnie, co stało za decyzją, że autor uczynił z takiej postaci głównego bohatera opowieści? Chyba tylko wiara w cierpliwość swoich fanów….
Powtórzę – wyliczanka cech postaci nie pomaga w jej zrozumieniu, wręcz przeciwnie – sprawia, że czytelnik dystansuje się, bowiem niby dlaczego ma wierzyć pisarzowi na słowo?
Chciałbym poznać bohatera i wyrobić sobie własną opinię o nim. Na pewno nie chcę czytać, że „na chwilę jej oczy zrobiły się znowu bardzo niebieskie, błyskały ogniem, złe. Czerwień jej włosów, jakby się zaogniła”.
Powodzenia w pisaniu! :-)
Tak, zdecydowanie tak nie należy pisać, choć w takiej wybiórczej formie te porównania wydają się zabawne (uśmiechałam się mocno), to zapewne w większej ilości sprawiają, że książka nie pobudza wyobraźni i nie wywołuje emocji, a jedynie przedstawia w nudny sposób bohaterów i fabułę. Pozdrawiam :)
Dzięki za komentarz! Fakt, są śmieszne, ale chyba nie taki był zamysł twórcy tego dzieła ;-). Poza tym to m.in. sprawiło, że nie dałem rady doczytać tej książki do końca. Czasami dobre porównanie się przydaje, ale nawet wtedy nie musi być ono na każdej stronie. Pozdrawiam!
Nie jestem molem książkowym, ale trochę czytam i niestety prawda jest taka, że zachwycają nieliczne pozycje ;)
Ja kieruję się prostą zasadą, że jeśli książka nie jest dla mnie
interesująca, to ją odkładam. Zdecydowanie wolę poświęcić czas
na lekturę, która będzie wciągająca i nie będę się nią męczyć.
Pozdrawiam,
http://www.marzena-janik.blogspot.com
Dobra zasada :-)
“twarda jak bardzo stary but” – cudowne! Muszę to sobie zapisać ;)